poniedziałek, 11 czerwca 2012

Kochana rodzinka i ja - Natalia Rolleczek

Natalia Rolleczek, Kochana rodzinka i ja, Nasza Księgarnia 1985.



Natalia Rolleczek pisała i o tym, jak to źle było w przedwojennych sierocińcach prowadzonych przez zakonnice (Drewniany różaniec), i o tym, jak ciekawa była epoka hellenistyczna (Trzy córki króla). Ale najlepiej jej wychodziły opowieści o rozterkach dziewcząt i chłopców (chyba jednak głównie dziewcząt). Na przykład o niejakiej Judycie Jelonek, rocznik 1941 (tak, tak), zwariowanej szesnastolatce. W Polsce trwa polityczna odwilż, a Judyta wikła się w coraz to nowe kłopoty. Jest to bowiem osóbka, która uważa się za nad wyraz dorosłą i uświadomioną, a w rzeczywistości jest nieco naiwna i jeszcze mocno dziecinna. Aczkolwiek sympatyczna. Wychowuje ją matka, wdowa po bohaterze spod Monte Cassino. Kult ojca pada cieniem na dzieciństwo Judyty i jej starszej siostry Pauli. Babka, rodzinny tyran, karmi dziewczęta patriotycznymi ideałami, przedstawiając poległego ojca jako wzór wszelkich cnót. Panienki jednak od nieznanego rodziciela wolą ciepłego, przyziemnego Juliana, przyjaciela rodziny, który jest zawsze pod ręką chętny do pomocy; a to przyniesie cytryny, a to pozwoli się wypłakać w kamizelkę. Sporadycznym i dalekim uczestnikiem życia rodzinnego jest tajemniczy stryj Karol z Londynu, przysyłający niekiedy paczkę z deficytowymi dobrami. Zasłyszany strzęp rozmowy między matką a babką, szybkie zerknięcie na pozostawiony na wierzchu list matki do jakiegoś mężczyzny sprawiają, że Judycie rusza wyobraźnia. Wymyśla piętrowe zawirowania miłosne, dochodząc do wniosku, że matka musiała wybierać między ojcem a stryjem Karolem, a wierny Julian od lat czekał na swoją szansę i wypalenie się dawnych uczuć. Ostatecznie Judycie udaje się tak zamotać we własnych domysłach i intrygach, że widzi przed sobą tylko jedno rozwiązanie problemów: ucieczkę z domu do możliwie odległego PGR-u, gdzie będzie mogła oddać się pracy u podstaw.
W tym momencie akcja przyspiesza, poznajemy z Judytą niezbyt ciekawe zakamarki Krakowa (sceny w nowohuckim barze mlecznym – mistrzostwo świata, niemal dorównują im wcześniejsze epizody malowania mieszkania sąsiadów przez awangardową młodzież artystyczną), całą galerię mniej lub bardziej sympatycznych typów i typków, a na końcu oczywiście główna bohaterka, pognębiona, pozna zaskakujące rozwiązanie kwestii, nad którymi daremnie łamała sobie głowę.
Przygody Judyty idealnie nadają się na odtrutkę po lekturach zbyt ciężkostrawnych. Doskonale poprawiają też nastrój w chwilach przesileń między porami roku, a przecież właśnie w taki okres przejściowy wchodzimy. Autorka ma dar opowiadania, zmysł obserwacji i poczucie humoru. Na dodatek, jeśli komuś się spodoba, będzie miał przed sobą kolejne dwie części, równie udane.

7 komentarzy:

  1. Bardzo lubiłam tę książkę, pamiętam dobrze to malowanie ;-) Zdziwiłam się teraz,że Judyta to rocznik '41, gdy czytałam powieść ( a były to l.90-te) jakoś to mi umknęło...ale to dowód na to, że książka i bohaterowie przetrwali i nadal "są do czytania" ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, że Judyta się niezbyt zestarzała, może trochę dziecinna tylko jest w porównaniu z dzisiejszą młodzieżą:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze, że ktoś odkurzył Rolleczek!
    Uwielbiałam cykl o Judycie, niestety, książki gdzieś wcięło, szukam teraz ebooków, żeby móc w każdej chwili łyknąć trochę radości płynącej z lektury:)

    Linkuję i pozdrawiam z Wrocławia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy moja mama była w ciąży ze mną, pochłaniała wszystkie chyba książki. Jedną z nich była właśnie seria o Judycie i Jej rodzince. Mamie na tyle spodobała się postać Judyty, że postanowiła właśnie tak mi dać na imię. Chciała mieć, jak to mówi do dziś, inteligentną rozrabiarę ;). Z imieniem miałam problemy do czasu książki K. Grocholi, wszystkim musiałam opowiadać historię mojego imienia:) Wtedy mnie to denerwowało, a teraz gdy imię jest w miarę popularne, trochę tęsknię za tamtymi czasami. W każdym bądź razie, sama musiałam poznać bohaterkę po której to właśnie imię odziedziczyłam, Długo szukałam książek. Udało mi się w końcu znaleźć stare egzemplarze na allegro, pochodzą pewnie z jakiejś zlikwidowanej biblioteki bo mają pieczątki. Jestem szczęśliwa, że je mam. Proponuję co jakiś czas szukać ich na allegro. Mi się udało, więc Pani też może :)

      Usuń
  4. A, polecam też cykl o Kubie znad Morza Emskiego.
    i grzecznie pytam, czy opcja udowadniania-że-nie-jestem-automatem jest niezbędna;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuba mnie nie zachwycił niegdyś. Opcję bym chętnie wyłączył, ale to niestety nie leży w moich uprawnieniach:)

      Usuń
    2. A jest tam taka opcja? Zaraz zerknę w ustawienia.

      Usuń