Natalia Rolleczek, Kochana rodzinka i ja, Nasza Księgarnia 1985.
Natalia Rolleczek pisała i o tym, jak to źle było w przedwojennych sierocińcach prowadzonych przez zakonnice (Drewniany różaniec), i o tym, jak ciekawa była epoka hellenistyczna (Trzy córki króla).
Ale najlepiej jej wychodziły opowieści o rozterkach dziewcząt i
chłopców (chyba jednak głównie dziewcząt). Na przykład o niejakiej
Judycie Jelonek, rocznik 1941 (tak, tak), zwariowanej szesnastolatce. W
Polsce trwa polityczna odwilż, a Judyta wikła się w coraz to nowe
kłopoty. Jest to bowiem osóbka, która uważa się za nad wyraz dorosłą i
uświadomioną, a w rzeczywistości jest nieco naiwna i jeszcze mocno
dziecinna. Aczkolwiek sympatyczna. Wychowuje ją matka, wdowa po
bohaterze spod Monte Cassino. Kult ojca pada cieniem na dzieciństwo
Judyty i jej starszej siostry Pauli. Babka, rodzinny tyran, karmi
dziewczęta patriotycznymi ideałami, przedstawiając poległego ojca jako
wzór wszelkich cnót. Panienki jednak od nieznanego rodziciela wolą ciepłego,
przyziemnego Juliana, przyjaciela rodziny, który jest zawsze pod ręką
chętny do pomocy; a to przyniesie cytryny, a to pozwoli się wypłakać w
kamizelkę. Sporadycznym i dalekim uczestnikiem życia rodzinnego jest
tajemniczy stryj Karol z Londynu, przysyłający niekiedy paczkę z
deficytowymi dobrami. Zasłyszany strzęp rozmowy między matką a babką,
szybkie zerknięcie na pozostawiony na wierzchu list matki do jakiegoś
mężczyzny sprawiają, że Judycie rusza wyobraźnia. Wymyśla piętrowe
zawirowania miłosne, dochodząc do wniosku, że matka musiała wybierać
między ojcem a stryjem Karolem, a wierny Julian od lat czekał na swoją
szansę i wypalenie się dawnych uczuć. Ostatecznie Judycie udaje się tak
zamotać we własnych domysłach i intrygach, że widzi przed sobą tylko
jedno rozwiązanie problemów: ucieczkę z domu do możliwie odległego
PGR-u, gdzie będzie mogła oddać się pracy u podstaw.
W
tym momencie akcja przyspiesza, poznajemy z Judytą niezbyt ciekawe
zakamarki Krakowa (sceny w nowohuckim barze mlecznym – mistrzostwo
świata, niemal dorównują im wcześniejsze epizody malowania mieszkania
sąsiadów przez awangardową młodzież artystyczną), całą galerię mniej lub
bardziej sympatycznych typów i typków, a na końcu oczywiście główna
bohaterka, pognębiona, pozna zaskakujące rozwiązanie kwestii, nad
którymi daremnie łamała sobie głowę.
Przygody
Judyty idealnie nadają się na odtrutkę po lekturach zbyt
ciężkostrawnych. Doskonale poprawiają też nastrój w chwilach przesileń
między porami roku, a przecież właśnie w taki okres przejściowy
wchodzimy. Autorka ma dar opowiadania, zmysł obserwacji i poczucie
humoru. Na dodatek, jeśli komuś się spodoba, będzie miał przed sobą
kolejne dwie części, równie udane.
Bardzo lubiłam tę książkę, pamiętam dobrze to malowanie ;-) Zdziwiłam się teraz,że Judyta to rocznik '41, gdy czytałam powieść ( a były to l.90-te) jakoś to mi umknęło...ale to dowód na to, że książka i bohaterowie przetrwali i nadal "są do czytania" ;-)
OdpowiedzUsuńFakt, że Judyta się niezbyt zestarzała, może trochę dziecinna tylko jest w porównaniu z dzisiejszą młodzieżą:P
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że ktoś odkurzył Rolleczek!
OdpowiedzUsuńUwielbiałam cykl o Judycie, niestety, książki gdzieś wcięło, szukam teraz ebooków, żeby móc w każdej chwili łyknąć trochę radości płynącej z lektury:)
Linkuję i pozdrawiam z Wrocławia;)
Gdy moja mama była w ciąży ze mną, pochłaniała wszystkie chyba książki. Jedną z nich była właśnie seria o Judycie i Jej rodzince. Mamie na tyle spodobała się postać Judyty, że postanowiła właśnie tak mi dać na imię. Chciała mieć, jak to mówi do dziś, inteligentną rozrabiarę ;). Z imieniem miałam problemy do czasu książki K. Grocholi, wszystkim musiałam opowiadać historię mojego imienia:) Wtedy mnie to denerwowało, a teraz gdy imię jest w miarę popularne, trochę tęsknię za tamtymi czasami. W każdym bądź razie, sama musiałam poznać bohaterkę po której to właśnie imię odziedziczyłam, Długo szukałam książek. Udało mi się w końcu znaleźć stare egzemplarze na allegro, pochodzą pewnie z jakiejś zlikwidowanej biblioteki bo mają pieczątki. Jestem szczęśliwa, że je mam. Proponuję co jakiś czas szukać ich na allegro. Mi się udało, więc Pani też może :)
UsuńA, polecam też cykl o Kubie znad Morza Emskiego.
OdpowiedzUsuńi grzecznie pytam, czy opcja udowadniania-że-nie-jestem-automatem jest niezbędna;)
Kuba mnie nie zachwycił niegdyś. Opcję bym chętnie wyłączył, ale to niestety nie leży w moich uprawnieniach:)
UsuńA jest tam taka opcja? Zaraz zerknę w ustawienia.
Usuń