poniedziałek, 16 stycznia 2012
Panna Billy - Eleanor H. Porter
Panna Billy ma wątpliwe szczęście do okrutnie kiczowatych okładek polskich wydań. Poniżej zamieszczam jedną - chyba i tak najznośniejszą, a obok piękną starą wersję angielską.
Panna Billy to poprzedniczka Pollyanny, choć niestety znacznie mniej udana. Historia rozgrywa się w Ameryce na początku XX w. Bohaterka, nastoletnia dziewczyna o nietypowym męskim imieniu Billy, właśnie utraciła ciotkę - swoją jedyną opiekunkę. Rodzice zmarli dużo wcześniej i teraz Billy została zupełnie sama. To osamotnienie doskwiera jej na tyle, że decyduje się napisać do przyjaciela swego ojca z młodości, Wiliama. Wie o nim tylko tyle, że to na jego cześć otrzymała imię (Billy to zdrobnienie).
Wiliam, wdowiec około czterdziestki, całkiem nieświadom istnienia swej imienniczki, mieszka w wielkim domu ze swymi młodszymi braćmi - muzykiem Cyrylem, mrukiem i wrogiem kobiet, oraz malarzem Bertramem. Kiedy przychodzi list od Billy, po długim biciu się z myślami (i z braćmi ;) ) zgadza się na przyjazd, jest jednak przekonany, ze Billy to chłopiec. Przygotowuje pokój przystrojony w strzelby i kolekcję pająków, więc jest w szoku, gdy na dworcu spotyka uroczą dziewczynę z puchatym kotkiem w koszyku...
Pomysł książki jest bardzo ciekawy, wykonanie - takie sobie. Bohaterowie są niezbyt wnikliwie opisani - trzej bracia mają właściwie każdy po jakimś jednym charakterystycznym rysie, a Billy jest po prostu miłą panienką, która częściej słucha serca niż rozumu. Akcja od drugiego rozdziału zaczyna pędzić, wydarzenia są wspomniane dość powierzchownie, lata mijają, a jedyne do czego zmierza akcja, to rozstrzygnięcie problemu, z kim Billy się zaręczy. Czyta się to raczej bezboleśnie, ale po autorce Pollyanny spodziewałam się czegoś więcej.
Powstał także dalszy ciąg przygód Billy - Miss Billy's decision i Miss Billy married, ale te powieści nie zostały wydane w Polsce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dostałam kiedyś na gwiazdkę. Moje wydanie chyba miało różową okładkę. Nie pamiętam, bo szybko powędrowała do antykwariatu.
OdpowiedzUsuńJa też mam takie pstrokato-różowe wydanie. Szczerze mówiąc bolą mnie od niego zęby :D
Usuń