wtorek, 12 lutego 2013

"Kapelusz za 100 tysięcy" - Adam Bahdaj

Każdy młodociany obywatel Rzeczpospolitej Polskiej przeżył coś tak okropnego jak wakacyjna nuda. Szczególnie, że zamiast biegać z kumplami po Warszawie, trzeba grzecznie wyczekiwać poprawy pogody (niż znad Skandynawii – okropny wynalazek), siedzieć samotnie nad morzem, chyba, że wziąć pod uwagę towarzystwo własnej rodziny (co szanujący się młodociany obywatel odrzuci z miejsca). Dodać trzeba również, że gdy owy obywatel jest dziewczyną, sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. 13-letnim przedstawicielkom płci pięknej bowiem więcej rzeczy nie wypada.

Na szczęście, Dziewiątka, znana również jako Krysia (jedynie wśród rodziny) nudzić się nie zamierza, więc w ramach znalezienia zajęcia, przechadza się po wspaniałym polskim kurorcie. W przemiłej kawiarence natyka się na sprawę kapelusza za 100 tysięcy. Jako osoba sprytna i ciekaw(sk)a, postanawia zagadkę rozwiązać.

Trzeba przyznać autorowi co autorskie, czytelnikom co czytelnicze i powiedzieć grzecznie, że chociaż mam wielki szacunek do pana Bahdaja, to wieje trochę za bardzo klimatem tamtych lat (czytaj: młodzieżowy PRL w składzie Bahdaj, Niziurski i Ożogowska razy dwa, czyli co za dużo to nie zdrowo) i miejscami za bardzo nudą (powtórka z „Wakacji z duchami”, daleko do „Podróży za jeden uśmiech”), może trochę pytaniem: czy tego już gdzieś nie było? Jednak sentymentalny czytelnik głupie pytania tego typu odstawia na bok i czeka raczej na zaskoczenie, ten wiatr, który wcześniej przeszkadzał, teraz pomaga.

Gdy już oddało się autorom i czytelnikom, trzeba również akcji oddać co akcjskie. Prowadzona wdzięcznie i lekko (tak by dopasować się do gustu kulturalnego czytelnika) wciąga i co najważniejsze, daje odpocząć od wszelkich, ciężkich, szarych, codziennych myśli.  Jednak czasem i tej przemiłej akcji zdarzają się przestoje, jakby ona nie mogła uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Nie dziwcie się jej jednak, drodzy czytelnicy, sami byście byli zszokowani, gdyby ktoś wam opowiadał o smarkatej wpadającej na trop przestępców i kalek nie będących kalekami.  Dlatego wybaczamy.
Jak już raz wspomniałam o smarkatej, to pociągnę wątek dalej. Jej co prawda, nie zamierzam nic oddawać, bo jest mi kompletnie obojętna i jakaś znana troszkę za bardzo (ten sam typ, znowu: szef gangu, trochę za bardzo przemądrzały i znowu warszawski), jednak wspomnieć trzeba. A więc: Krysia, lat kilkanaście, umiejąca się bić, typ Tomka z „Dziewczyna i chłopak…” (jakoś tak z nim mi się kojarzyła) i Marka Piegusa (jeszcze luźniejsze skojarzenie niż poprzednie). Ale trzeba przyznać, gdy akcja się dziwiła, to ona ją popędzała, nie była strasznie denerwująca, całkiem miło się nawet z nią przebywało.
Sama zagadka przyjemna, nawet bardzo, nie brutalna (bo to dla młodzieży przecież), z klasą, na gorszy dzień.  Troszkę przewidywalna miejscami, lecz znów trzeba przypomnieć, że to nie o to chodzi (jak co komu wychodzi…), a raczej o ten nastoletni, frywolny klimat. Otóż, moi drodzy, tuż obok przyjemnie prowadzonej całej akcji, największym atutem tej książki jest powiew dzieciństwa każdego z nas. Bez patrzenia w przyszłość, bez problemów, ot, tak na gorszy dzień.
Czy polecam? Jeżeli jeszcze tego nie wyciągnęliście z tekstu (bo mętnie pisałam), bądź nie chciało wam się czytać takiego tekstu (co też trzeba uwzględnić), to powiem po raz pierwszy czy powtórzę po raz kolejny: polecam każdemu. Małemu, odkrywającemu walory lektury, dużemu przypominającemu sobie dzieciństwo i młodość, dużemu nie znającemu Bahdaja, średniemu lubiącemu kryminały. Każdemu.
"Kapelusz za 100 tysięcy" A.Bahdaj, wyd. Siedmioróg, 1992

4 komentarze:

  1. Jeden z moich pierwszych kryminałów w czytelniczej karierze :) (najpierwszy był chyba "Uwaga, czarny parasol"). Nie wiem, jak bym odebrała teraz, ale wspominam z ogromnym sentymentem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tą książkę, prawie tak mocno jak "Wakacje z duchami" :-) Bahdaj genialnie pisze i nie uważam, żeby tylko dzieci mogły być jego czytelnikami ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała książka mojego dzieciństwa i teraz szukam jej dla moich dzieci:>

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały blog dla miłośników książek. Mam tę książkę z taką samą okładką, tego samego wydawnictwa, tyle że dwa lata starszą. Czytałem ją po raz pierwszy mając chyba 9 lat. Pamiętam, jak sterczałem nad strychowym pudłem, pełnym kurzu, bo z niego wyjąłem strzęp książki... Swoje wrażenia opisałem na blogu: https://mojapodloga.pl/kapelusz-za-100-tysiecy/
    Polecam wszystkim tę książkę - szczególnie miłośnikom morza!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń