czwartek, 25 września 2014

Panama - Janosch

Lektura Panamy okazała się satysfakcjonująca w stopniu znacznie większym niż ostatnio opisywany nowy tom przygód Misia i Tygryska.


Miś i Tygrysek żyli sobie kiedyś w dolince nad rzeczką. Tam gdzie widać słupy dymu, 
koło wielkiego drzewa. Mieli też własną łódkę.

Tak się zaczyna, powolutku. Duże litery, mnóstwo kolorowych ilustracji, tekstu na stronie niewiele - dwaj przyjaciele, Miś i Tygrysek, żyją sobie spokojnie, zadowoleni: Miś chodził co dzień z wędką na ryby, a Tygrysek chodził do lasu zbierać grzyby. Pewnego dnia jednak Miś wyławia z rzeki skrzynkę po bananach z napisem Panama i obu naszych bohaterów opanowuje przekonanie, że owa Panama to wspaniała kraina, pachnąca bananami, gdzie wszystko jest o wiele ładniejsze. I już nie są wcale zadowoleni ze swojego spokojnego życia i z małego, przytulnego domku. Jak wiadomo - wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Miś i Tygrysek ruszają więc do Panamy, przeżywają po drodze wiele przygód, żeby odkryć, że dom to jednak najwspanialsze miejsce na świecie...

Tak jak wspominałam w TYM wpisie, w książce Panama. Wszystkie opowieści o Misiu i Tygrysku znajdują się następujące opowiadania: Ach, jak cudowna jest Panama!, Idziemy po skarb, Poczta dla Tygryska, Dzień dobry, Świnko, Wielki bal dla Tygryska, Ja ciebie wyleczę, powiedział Miś. Wszystkie w podobnym klimacie - lekko absurdalne, ale z czytelnym morałem, że najważniejsze jest spokojne życie wśród przyjaciół. (No, i smaczne jedzenie - nawet o gotowanym kalafiorze Janosch pisze tak, że robię się głodna). Jeśli chcecie zacząć znajomość z Misiem i Tygryskiem, to koniecznie od tego tomu. To łagodne wprowadzenie w janoschowy świat, pozwala poznać jego specyfikę i niewiarygodną liczbę bohaterów drugoplanowych, którzy wywołali taki zamęt w mojej głowie podczas lektury Wujka Puszkina, dobrego niedźwiedzia. Nie wiem, czy sama będę kontynuować przygodę z Misiem i Tygryskiem, zdecydowanie wolę innego misia i innego Tygryska (a także Prosiaczka i osiołka oraz pewną Kangurzycę z Maleństwem), ale Panamę zachowam dla dziecka.

PS. Kolejny raz mogę pochwalić wydawnictwo Znak - bardzo solidne wydanie, z gatunku niezniszczalnych - gruby papier, twarda oprawa, duży format, duży font. Jedynie ciężar spory - jak na małe dziecięce łapki - ale za to zatrzęsienie bardzo kolorowych ilustracji (autorstwa samego Janoscha).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz