piątek, 19 września 2014

Klasyka Pięknie Wydana - Seria z ilustracjami Zdenka Basica (Wydawnictwo Wilga)

Seria Wydawnictwa Wilga z ilustracjami Zdenka Basica jest krótka, za to nader ciekawa i - uwaga, modne słowo - interaktywna. Pełna elementów przestrzennych, które się rozkładają, składają, poruszają, ujawniają ukrytą zawartość, okienek, które można otwierać - zapewnie świetną zabawę przy samym już oglądaniu.  Miejmy nadzieję, że będzie kontynuowana. Do tej pory ukazały się w niej trzy pozycje:

Alicja w Krainie Czarów Lewisa Carolla, w przekładzie Bogumiły Kaniewskiej (to chyba najnowszy istniejący przekład, z 2010 r.) - o ile dobrze zrozumiałam, jest to jednak wersja skrócona.  Nie popieram takiego procederu, ale w tym przypadku wyjątkowo wybaczam, bo uproszczenie treści pozwala, w połączeniu z fantastyczną formą graficzną, zapoznać z Alicją młodszych czytelników. Może zachęceni w ten sposób sami kiedyś sięgną po pełne wydanie. (Wilga 2011)


Wnętrze książki można podejrzeć TU.

Przygody Pinokia Carla Collodiego, w tłumaczeniu Natalii Mętrak. Nie udało mi się znaleźć potwierdzenia informacji, że to również jest wersja skrócona, ale tak podejrzewam, jako że na okładce w ogóle nie pojawia się Collodi jako autor (Wilga 2012).



Wnętrze książki można podejrzeć TU - i przeczytać ciekawą recenzję też.

Królewna Śnieżka w opracowaniu Tomasza Śpiewaka (Wilga 2012).


Tę część mam, więc poniżej prezentuję własne zdjęcia:






Chcę zdobyć dla córki także tom o Alicji, natomiast z zakupu Pinokia zrezygnowałam, choć spotkałam go niedawno po okazyjnej cenie, bo poluję na wersję z ilustracjami Innocentiego, a do samej historii nie mam takiego przekonania, żeby ją gromadzić w kilku wersjach.

Wracając do Zdenka Basica, życzyłabym sobie bardzo uhonorowania nie tylko najmłodszych czytelników, ale i dorosłych - i wydania u nas ilustrowanych przez niego steampunkowo Frankensteina, opowiadań Poego i H.G. Wellsa oraz Opowieści wigilijnej Dickensa.

13 komentarzy:

  1. Bardzo ładne wydanie :). // Ja w dzieciństwie za "Alicją w Krainie Czarów" niestety nie przepadałam. Zastanawiam się, czy teraz by mi się spodobała. Chyba spróbuję przeczytać wersję nieskróconą, po angielsku - fragmenty mi się zdecydowanie podobały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w dzieciństwie nie przepadałam za Alicją, ale pokochałam ją na studiach - gdyby miała więcej miejsca na półkach, zgromadziłabym chyba wszystkie wydania, bo jestem całkiem zakręcona na punkcie tej książki :) Oryginał bardzo polecam - żaden przekład nie potrafi oddać wszystkich niuansów Alicjii w pełni, o trudnościach w tłumaczeniu tego dzieła też już sporo napisano. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. http://krainaksiazek.pl/alices_adventures_in_wonderland-9780147510983.jpg nad kupieniem tej się zastanawiam. Prawda, że piękne wydanie? :)

      Usuń
    3. Okładka bardzo piękna, chętnie bym zajrzała do środka :)

      Usuń
  2. Zakochana jestem w tej serii od dawien dawna (no może odkąd się ukazała;)), za każdym razem muszę przy okazji pobytu w księgarni przekartkować chociaż. Mam nawet pretekst, że dla syna, ale cena niestety odstrasza. Piękne są te książki i magiczne takie - Alicję oglądałam "na żywo" i te wszystkie okieneczka, filiżaneczki ruchome, te karty - no kocham to. Niesamowite są.
    Pozdrawiam
    Molly (Kartek szelest)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, cenowo odstrasza większość pięknie wydanych książek :( Ja poluję na ceny okazyjne, w internecie, outletach itp., bo po regularnych nie daję rady kupować tych naprawdę wartych zakupu.

      Usuń
  3. Mam kilka tłumaczeń "Alicji" w domu oraz oryginał. A także świetną płytę z bajką muzyczną na podstawie tłumaczenia Marianowicza i to tę ostatnią wersję zna mój ośmiolatek. Mam "Alicję" Basica i "Alicję Sabudy". W moim odczuciu, jeśli chodzi o wersje skrócone/uproszczone na potrzeby takiej formy książki dla dzieci, Sabuda jest zdecydowanie lepszy. Nie powiedziałabym, żeby książki wydane przez Wilgę były mocno interaktywne - tych klapek, czy elementów do przesuwania wcale nie jest tak dużo, dosłownie kilka, w moim synu jedynie znikający kot wzbudził szczery zachwyt, poza tym dość szybko się tą wersją znudził. Faktem jest, że wizualnie jest ona chyba bardziej dziewczyńska - te wspomniane przez Molly filiżaneczki, okieneczka, ornamenty, delikatna grafika... Od strony językowej też nie powaliła nas na kolana. Natomiast do Sabudy syn wracał miesiącami, mimo że do samodzielnego manipulowania w zasadzie nic tam nie ma. Ale same konstrukcje otwierające się z każdą przekładaną stroną czy wkładką robią oszałamiające wrażenie. Szkoda tylko, że w Polsce nikt książek Sabudy nie wydaje.

    PS. Najnowszym, bo z 2012 roku, przekładem jest ten Elżbiety Tabakowskiej. Natomiast tekst w "Alicji" Basica rzeczywiście opowiedziała Bogumiła Kaniewska, ale siłą rzeczy jest to tekst skrócony i chyba przez to wydaje się mało literacki - jakby się czytało streszczenie szkolnej lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za bardzo istotny komentarz - nie miałam okazji czytać tekstu tej Alicji, więc nie mogłam się wypowiedzieć, a Ty widać, że znasz się na rzeczy. Bardzo żałuję, że wersji Sabudy (i innych jego książek - jest chyba też Czarnoksiężnik z Oz) nikt nie wydaje w Polsce, nie mam pojęcia czemu - to przecież byłby hit.
      Bajkę muzyczną sama miałam w dzieciństwie, nie wiem, czy mówimy o tej samej, dość wiekowej już, czy o jakiejś nowszej wersji. Ja za nią nie przepadałam, w ogóle za tłumaczeniem Marianowicza zresztą. Dla siebie odkryłam Alicję naprawdę dopiero w oryginale, dlatego szukam dla córki jakiejś bardziej zachęcającej wersji - a że córka maleńka, to do pełnego tekstu jeszcze nam sporo lat zostało.

      Usuń
    2. Z tym hitem, to jednak byłbym ostrożny, bo w kraju, gdzie książka dla dziecka za 20, ba, za 10 zł jest dobrem luksusowym, masowa sprzedaż cudeniek za ~100 PLN jest chyba tylko pobożnym życzeniem. Ja mimo wieeeeelkiej chętki na posiadanie mocno bym się nad zakupem zastanawiał :(

      Usuń
    3. Oj, nie zrażajmy wydawnictw ;) Ale racja, ja się i nad tymi za 50 zł zastanawiam bardzo, niestety. Podejrzewam jednak, że Sabudę bym jednak zakupiła, jako unikat i rarytas, który się nie zestarzeje. Zresztą, jeśli nie wydadzą go po polsku, to i tak pewnie skuszę się na oryginał (najlepiej używany).

      Usuń
    4. Ja myślę, że może cenowo nie byłoby najgorzej, niby okładkową te moje mają 20 funtów, ale kupiłam w dużej międzynarodowej księgarni na "a" i tam było jednak 5-7 funtów taniej. A "Piekna i bestia" przez ostatnie dwa czy trzy miesiące była tam po 8,50 :) Tylko trzeba ściągnąć, zapłacić za wysyłkę (niestety), a potem równolegle czytać dziecku polską wersję albo tłumaczyć na bieżąco. Sam z tą książką poprzestanie na obrazkach. Oza tak czytaliśmy - ja z Innocentim na glos, syn z Sabudą. Teraz słucha audiobooka i też wyciąga Sabudę. Poza tym jednak drogie książki też są wydawane i ktoś je kupuje, choćby te Basica do tanich nie należą - a myślę, że akurat na Sabudę sporo osób mogłoby się skusić (to tak żeby nie zniechęcać wydawnictw :) )

      Lilybeth, na używane uważaj, bo one jednak są delikatne - ptak w moim Ozie po pierwszym czytaniu został bez skrzydła, a syn naprawdę starał się nie uszkodzić, tylko przy rozkładaniu elementy się o siebie zaczepiły...

      Usuń
    5. Głupoty wypisuję, dobrze że szybko zauważam - Oz nie Innocentiego, tylko Ingpena...

      Usuń
    6. Gdybyż jeszcze amazon utrzymał darmową przesyłkę powyżej 25 funciaków, to można by rozważać jakieś grupowe zakupy czy odkładanie kasy na jedno wielkie szaleństwo (wydanie 25 £ szaleństwem, ech), ale tak, to chyba jednak nie. Ale w sumie macie rację, jak ktoś w Polsce wyda TO, od ust sobie odejmę i kupię :D

      Usuń