Ośmioletnia Katarzyna, zwana Kotten, ma kochającego tatusia, fajne koleżanki, miłą panią i … kłopoty z rozróżnianiem literek. Nie może spamiętać, czy to „b”, czy „d” ciągnie brzuszek za sobą, czy może pcha. Z pozostałymi jest niewiele lepiej. Gdy zmienia się nauczycielka, nowa sugeruje wizytę u psychologa, a ten klasę czytania. Kotten nie ma na to ochoty, ale ostatecznie zmienia szkołę, gdzie uczęszcza na specjalne zajęcia, mające pomóc w nauce literek. Poznaje nowe koleżanki, a jednocześnie przeżywa rozstanie ze starymi. Poza tym, cały czas obserwujemy życie domowe Kotten. Jej mama umarła, gdy Kotten była mała. Dziewczynka jej nie pamięta i w zasadzie nie tęskni, ale jednocześnie uważa, że fajnie by było mieć „jakąś” mamę. Może zostanie nią Anita, przyjaciółka tatusia ?
Autorką książeczek o Kotten jest fińska pisarka Marita Lindquist, autorka wielu powieści dla dzieci. W Polsce ukazały się prawdopodobnie tylko dwie z nich – „Jak ty piszesz, Kotten ?” i „Poradzisz sobie, Kotten !”. Z serii tej powstały jeszcze przynajmniej dwie kolejne (tak zgaduję z oryginalnych tytułów na szwedzkojęzycznej Wikipedii).
Książki te czyta się bardzo dobrze. Można je potraktować jako zwykłe książeczki o małej dziewczynce i szkole, ale i wniknąć trochę głębiej. W obu przypadkach są warte poznania. Powstały w latach 70 minionego stulecia. W Polsce wydane zostały w 1979 i 1980 roku; w czasach, kiedy mało kto, oprócz może specjalistów, słyszał o dysleksji. Tej prawdziwej dysleksji, nie tylko orzeczonej dla wygody, ale w żaden sposób dalej nie leczonej. Ich lektura miała na celu pomóc uświadomić rodzicom i nauczycielom problem, a dzieciom oswoić go. Wszystkim zaś pokazać, że można i trzeba z tym walczyć, że jest to możliwe. Jestem bardzo ciekawa, czy to się Kotten udało w kolejnych tomach.
Jak Ty piszesz, Kotten ?, Marita Lindquist, Nasza Księgarnia 1979
Poradzisz sobie, Kotten !, Marita Lindquist, Nasza Księgarnia 1980
Czytałam kiedyś obie te książeczki i pamiętam, że miały dość smutny klimat, powodując depresyjny nastrój...
OdpowiedzUsuńJa pamiętam tylko okładkę tej drugiej... Treści niestety już nie...
OdpowiedzUsuń