piątek, 27 lipca 2012

Co mam - M. Musierowicz

Opowiadanie "Co mam" (1980) Małgorzaty Musierowicz zostało wydane przez Naszą Księgarnię w serii "Poczytaj mi, mamo". Doczekało się kilku wznowień ( mój egzemplarz to wydanie III z 1988 roku), a obecnie znaleźć je można w antologii "Poczytaj mi, mamo, Księga druga", gdzie - podobnie jak w części pierwszej- zebrano aż dziesięć utworów z ukochanych książeczek dzieciństwa.

Narratorem jest sześcioletni Andrzej. Krótko zdaje sprawozdanie z tego, co ma (rodziców, rower, siostrę w wózku) i czego nie ma (dwóch zębów na przodzie, podwórka. Najbardziej jednak doskwiera mu brak przyjaciela. Rudy Bartkowiak z trzeciej klasy naciaga chłopca na gumę do żucia, ale wcale nie chce się z nim bawić. W zerówce panuje ustalona hierarchia: prym wiodą  silni i wpływowi (tata Krzyśka jest milicjantem i czasem daje mu gwizdek do ponoszenia). Dzieci dokuczają chudemu sepleniącemu Grzesiowi, wyśmiewają się. Bohater opowiadania  wyciąga rękę do wystraszonego chłopca, daje mu się pobawić swoim autkiem i urządza zemstę na złośliwych dziewczynach. Później to Grześ staje w obronie Andrzeja. Między kolegami nawiązuje się początek przyjaźni.

Opowiadanie ma wymowę dydaktyczną, ale perspektywa dziecięcego narratora  sprawia, że mali odbiorcy tekstu  nie odczuwają,  że są pouczani, poznają po prostu opowieść z życia ich kolegi, może nawet rówieśnika. Pomijając kilka szczegółów "retro" (milicjant, guma Donald, fikołki na trzepaku), można stwierdzić, że "Co mam" jest nadal aktualne. Napisane prostym językiem traktuje o sprawach ważnych dla dzieci i im bliskich. Pokazuje na czym powinna polegać przyjaźń.  Relacje w grupie, potrzeba akceptacji i przyjaźni są niezmienne na przestrzeni lat.
Książeczkę zilustrowała Wanda Orlińska, której styl jest niepowtarzalny i rozpoznawalny.

czwartek, 26 lipca 2012

Mary Poppins - Pamela L. Travers


Mary Poppins od dawna funkcjonuje w Polsce pod swoim oryginalnym mianem. Imię Agnieszka, którym obdarzyła ją polska tłumaczka Irena Tuwim, chyba całkiem znikło ze świadomości czytelników. Nie żałuję go - choć kiedy po raz pierwszy spotkałam słynną guwernantkę, ukrywała się właśnie pod takim pseudonimem.

Dom Państwa Banksów stał przy ulicy Czereśniowej 17. Rozbrykane dzieciaki państwa Banksów - Janeczka, Michaś oraz bliźnięta Jaś i Basia* mocno dawały się w kość wszystkim dotychczasowym opiekunkom. Kiedy ostatnia niania, Kasia, opuściła dom, Pani Banks załamała się - nikt nie chciał opiekować się jej diablętami. Pomoc przybyła... z góry :) Pewnego wieczora z nieba spłynęła dystyngowana postać. Mary Poppins nie została jednak zesłana przez stwórcę, ale przyleciała - z cechującą ją zawsze ogromną godnością - niesiona wschodnim wiatrem, przy pomocy otwartej parasolki z rączką w kształcie papuziej główki, w ręku dzierżąc dywanikową torbę**. Jak się później okazało, papuzia główka miała tendencję do gadania, a w niedużej dywanikowej torbie mieściło się wszystko - np. termometr do pomiaru niegrzeczności, a nawet składane łóżko... Mary miała ciasno spięty koczek, zadarty nosek i wysokie mniemanie o sobie. Odmówiła podania referencji, ale rodzicom wystarczyło to, że pod jej wzrokiem guziki ubranek same się rozpinały, a piżamy zakładały i operacja kładzenia dzieci spać zajmowała 10 minut. Dzieciom zaś wystarczył widok niani wjeżdżającej po poręczy schodów - i już wiedziały, ze ich życie całkiem się odmieni.

Niezwykła niania, która bez problemu zdobyła sympatię rozbrykanych Banksiątek (wcale o to nie zabiegając), równie łatwo zajęła należne sobie miejsce w panteonie literackich celebrytów. Doskonała w każdym calu i całkowicie tego świadoma (czytaj: próżna i zarozumiała), nie okazywała uczuć, nigdy nie zabiegała o sympatię, była poważna i wymagająca, ale życie z nią skrzyło się kolorami. Kto inny zabrałby dzieci na podwieczorek w powietrzu, na podróż dookoła świata z magicznym kompasem***, czy zakupy świąteczne w towarzystwie gwiazdy z gromady Plejad. Z Mary wszystko było inne, niezwykłe, cudowne - tylko że niania w żadnej rodzinie nie pozostawała na zawsze i dzieci nieustannie obawiały się jej odejścia, co też w końcu nastąpiło.

Szczęśliwie dla Banksiąt i dla czytelników Mary Poppins powróciła na ulicę Czereśniową niejeden raz - w kolejnych tomach: Mary Poppins wraca, Mary Poppins otwiera drzwi, Mary Poppins w parku, Mary Poppins na ulicy Czereśniowej oraz Mary Poppins i numer 18. Dwóch książek o Mary Poppins nie przetłumaczono na polski - Mary Poppins From A to Z i Mary Poppins in the Kitchen. Cała seria ilustrowana była przez Mary Shepard (której ojciec ilustrował "Kubusia Puchatka" i "O czym szumią wierzby"). Do dziś cykl wydawany jest z jej rysunkami, choć polskie "agnieszkowe" tłumaczenia były ilustrowane przez Marię Orłowską-Gabryś.

Nie sposób nie wspomnieć o ekranizacji, która rozsławiła postać Mary Poppins - czy może raczej przypomniała ją, bo powstała 30 lat po książce (książka 1934 r., film 1964 r.). Co ciekawe, Walt Disney chciał kupić prawa do ekranizacji już w roku 1938, ale autorka - Pamela.L. Travers - odmówiła, twierdząc, że nie można zrobić wystarczająco dobrego filmu, a nie chciała kreskówki. Udało mu się w roku 1961, ale pisarka zachowała prawa do akceptacji scenariusza. Z  rezultatu nie była jednak zadowolona - krytykowała produkcję za zmianę charakteru głównej bohaterki, która stała się miłą, ładną, ciepłą i uśmiechniętą postacią. Nie podobała się jej muzyka, a użycie animacji tak ją zirytowało****, że najpierw domagała się usunięcia tych fragmentów z filmu, a kiedy odmówiono, zabroniła ekranizacji kolejnych części. W filmie zmieniono też liczbę małych Banksiąt, usuwając postacie bliźniąt.
W 1983 r. powstała luźno inspirowana książką ekranizacja rosyjska.

* Wyjątkowo wierne tłumaczenie oryginalnych imion: Jane, Michael, John, Barbara. W trakcie serii pojawi się najmłodsza siostrzyczka imieniem Annabel - w wersji polskiej Amelka.
** Całe dzieciństwo zastanawiałam się, jak też wygląda torba dywanikowa, aż mnie wreszcie uświadomił internet - tak wygląda.
*** W pierwotnej wersji podczas podróży Michaś spotyka przedstawicieli różnych ras, ale po pewnym czasie uznano ten fragment za powielający rasistowskie stereotypy i w 1981 r. pisarka zmieniła go. Zamiast Indianina, Afrykanina, Eskimosa i Chińczyka pojawiają się: Delfin, Papuga, Niedźwiedź Polarny i Panda.
**** Ach, jak dobrze ją rozumiem. Obejrzałam  film nie tak dawno temu  i przewijałam animowane sceny, tak mnie drażniły.

Właściwie tak wyobrażam
sobie Mary Poppins
Sama Pamela Lyndon Travers (urodzona jako Helen Lyndon Goff ) była interesującą postacią o skomplikowanym życiu. Bardzo nieszczęśliwa w dzieciństwie - ojciec zmarł, matka groziła samobójstwem i pozostawieniem Helen jako opiekunki dwóch młodszych sióstr, na szczęście groźby nie spełniła. Dopiero w wieku 25 lat Helen opuściła Australię (tam się urodziła, wychowała i... występowała jako aktorka teatralna z wędrowną trupą), przenosząc się do Londynu, gdzie przyjęła pseudonim, pod którym jest znana do dziś. Zajęła się pisaniem, a jej pierwszym wydawcą był syn J. M. Barriego, autora "Piotrusia Pana".
Nigdy nie wyszła za mąż, podobno była lesbijką. W wieku 40 lat adoptowała chłopczyka, Camillusa, którego rozdzieliła z jego bratem bliźniakiem (odmówiła zaadoptowania obu) - nie poinformowała go, ani że jest adoptowany, ani że ma brata. Camillus spotkał swojego bliźniaka przypadkiem, kiedy miał lat 17.








Przy tworzeniu tego wpisu korzystałam z angielskiej Wikipedii oraz ze streszczenia biografii pisarki pt. "Mary Poppins, she wrote" Valerie Lawson, którą mam nadzieję przeczytać w całości.

czwartek, 19 lipca 2012

Pani na Srebrnym Gaju - L.M. Montgomery


Co za smutna książka... Zadziwiające, jak inaczej odbiera się niektóre pozycje w dzieciństwie i po latach.

Druga część "Pat ze Srebrnego Gaju" ukazała się w Polsce pod dwoma tytułami - jako "Pani na Srebrnym Gaju" (w Naszej Księgarni) i jako "Miłość Pat" (Wydawnictwo Literackie). Nie ukrywam, że ten drugi tytuł zupełnie mi się nie podoba. W oryginalnym tytule - "Mistress Pat" - oznacza właśnie panią domu, a nie kochankę, więc skąd się wydawnictwu wzięła ta miłość? Zwłaszcza, że Pat co prawda kocha, ale swój dom i rodzinę, a po  tytule można się spodziewać romansu. Tymczasem Pat to jedyna bohaterka Montgomery, która z pełną świadomością zamierza zostać starą panną, i przyznaje, że nie potrafi się zakochać.

Z pierwszego czytania w dzieciństwie pamiętam tylko, że mi się bardzo podobało. Tym razem przy czytaniu byłam bliska płaczu (może tak się sentymentalnie starzeję?). Biedna Pat. Tak bardzo kochała swoich bliskich - rodzinę i przyjaciół, swój dom, tak bardzo nie chciała, żeby cokolwiek się zmieniało*. Tymczasem nieubłagany los odebrał jej wszystko. Bliskich i miejsca, jedno po drugim. Dostała bardzo gorzką lekcję życia. Wszystko jest tymczasowe, ulotne, do czegokolwiek się przywiążesz - stracisz to. Myślę, że ta powieść dobrze obrazuje rozczarowanie światem, jakie zaczęło ogarniać autorkę pod koniec jej życia.

Jak już wspomniałam w poprzedniej recenzji - autorka namieszała trochę z czasami, w których dzieje się "Pani na Srebrnym Gaju". Wydala książkę w 1935 r., ale opisała w niej przyszłość, czyli 11 lat począwszy od 1934 r. - książka kończy się jesienią 1945 r., ale nie ma w niej najmniejszej wzmianki o wojnie, bo pisarka, rzecz jasna, nie przewidziała jej. Cale szczęście - przynajmniej oszczędzono Pat utraty braci w działaniach wojennych.

P.S. Zauważyłam wyraźny autoplagiat. Elka, która nie może wybrać miedzy dwoma adoratorami, to wypisz wymaluj Iza Gordon ze swoim Alkiem i Alonzem (lub też Fila Gordon z Olesiem i Alfonsem - zależy od tłumaczenia) z "Ani na Uniwersytecie". Obie bohaterki używają nawet identycznych argumentów za i przeciw.

* To nie była moja lubiona cecha tej bohaterki. Najbardziej zirytowała mnie nadzieja Pat, że jej brat, Sid, już zawsze będzie cierpiał po zmarłej Bietce i nigdy nie pokocha innej, bo wtedy będzie zawsze mieszkał w Srebrnym Gaju razem z Pat - jak w dzieciństwie.

L.M. Montgomery, Pani na Srebrnym Gaju, Nasza Księgarnia 1993
lub
L.M. Montgomery, Miłość Pat, Wydawnictwo Literackie 2006