czwartek, 26 lipca 2012

Mary Poppins - Pamela L. Travers


Mary Poppins od dawna funkcjonuje w Polsce pod swoim oryginalnym mianem. Imię Agnieszka, którym obdarzyła ją polska tłumaczka Irena Tuwim, chyba całkiem znikło ze świadomości czytelników. Nie żałuję go - choć kiedy po raz pierwszy spotkałam słynną guwernantkę, ukrywała się właśnie pod takim pseudonimem.

Dom Państwa Banksów stał przy ulicy Czereśniowej 17. Rozbrykane dzieciaki państwa Banksów - Janeczka, Michaś oraz bliźnięta Jaś i Basia* mocno dawały się w kość wszystkim dotychczasowym opiekunkom. Kiedy ostatnia niania, Kasia, opuściła dom, Pani Banks załamała się - nikt nie chciał opiekować się jej diablętami. Pomoc przybyła... z góry :) Pewnego wieczora z nieba spłynęła dystyngowana postać. Mary Poppins nie została jednak zesłana przez stwórcę, ale przyleciała - z cechującą ją zawsze ogromną godnością - niesiona wschodnim wiatrem, przy pomocy otwartej parasolki z rączką w kształcie papuziej główki, w ręku dzierżąc dywanikową torbę**. Jak się później okazało, papuzia główka miała tendencję do gadania, a w niedużej dywanikowej torbie mieściło się wszystko - np. termometr do pomiaru niegrzeczności, a nawet składane łóżko... Mary miała ciasno spięty koczek, zadarty nosek i wysokie mniemanie o sobie. Odmówiła podania referencji, ale rodzicom wystarczyło to, że pod jej wzrokiem guziki ubranek same się rozpinały, a piżamy zakładały i operacja kładzenia dzieci spać zajmowała 10 minut. Dzieciom zaś wystarczył widok niani wjeżdżającej po poręczy schodów - i już wiedziały, ze ich życie całkiem się odmieni.

Niezwykła niania, która bez problemu zdobyła sympatię rozbrykanych Banksiątek (wcale o to nie zabiegając), równie łatwo zajęła należne sobie miejsce w panteonie literackich celebrytów. Doskonała w każdym calu i całkowicie tego świadoma (czytaj: próżna i zarozumiała), nie okazywała uczuć, nigdy nie zabiegała o sympatię, była poważna i wymagająca, ale życie z nią skrzyło się kolorami. Kto inny zabrałby dzieci na podwieczorek w powietrzu, na podróż dookoła świata z magicznym kompasem***, czy zakupy świąteczne w towarzystwie gwiazdy z gromady Plejad. Z Mary wszystko było inne, niezwykłe, cudowne - tylko że niania w żadnej rodzinie nie pozostawała na zawsze i dzieci nieustannie obawiały się jej odejścia, co też w końcu nastąpiło.

Szczęśliwie dla Banksiąt i dla czytelników Mary Poppins powróciła na ulicę Czereśniową niejeden raz - w kolejnych tomach: Mary Poppins wraca, Mary Poppins otwiera drzwi, Mary Poppins w parku, Mary Poppins na ulicy Czereśniowej oraz Mary Poppins i numer 18. Dwóch książek o Mary Poppins nie przetłumaczono na polski - Mary Poppins From A to Z i Mary Poppins in the Kitchen. Cała seria ilustrowana była przez Mary Shepard (której ojciec ilustrował "Kubusia Puchatka" i "O czym szumią wierzby"). Do dziś cykl wydawany jest z jej rysunkami, choć polskie "agnieszkowe" tłumaczenia były ilustrowane przez Marię Orłowską-Gabryś.

Nie sposób nie wspomnieć o ekranizacji, która rozsławiła postać Mary Poppins - czy może raczej przypomniała ją, bo powstała 30 lat po książce (książka 1934 r., film 1964 r.). Co ciekawe, Walt Disney chciał kupić prawa do ekranizacji już w roku 1938, ale autorka - Pamela.L. Travers - odmówiła, twierdząc, że nie można zrobić wystarczająco dobrego filmu, a nie chciała kreskówki. Udało mu się w roku 1961, ale pisarka zachowała prawa do akceptacji scenariusza. Z  rezultatu nie była jednak zadowolona - krytykowała produkcję za zmianę charakteru głównej bohaterki, która stała się miłą, ładną, ciepłą i uśmiechniętą postacią. Nie podobała się jej muzyka, a użycie animacji tak ją zirytowało****, że najpierw domagała się usunięcia tych fragmentów z filmu, a kiedy odmówiono, zabroniła ekranizacji kolejnych części. W filmie zmieniono też liczbę małych Banksiąt, usuwając postacie bliźniąt.
W 1983 r. powstała luźno inspirowana książką ekranizacja rosyjska.

* Wyjątkowo wierne tłumaczenie oryginalnych imion: Jane, Michael, John, Barbara. W trakcie serii pojawi się najmłodsza siostrzyczka imieniem Annabel - w wersji polskiej Amelka.
** Całe dzieciństwo zastanawiałam się, jak też wygląda torba dywanikowa, aż mnie wreszcie uświadomił internet - tak wygląda.
*** W pierwotnej wersji podczas podróży Michaś spotyka przedstawicieli różnych ras, ale po pewnym czasie uznano ten fragment za powielający rasistowskie stereotypy i w 1981 r. pisarka zmieniła go. Zamiast Indianina, Afrykanina, Eskimosa i Chińczyka pojawiają się: Delfin, Papuga, Niedźwiedź Polarny i Panda.
**** Ach, jak dobrze ją rozumiem. Obejrzałam  film nie tak dawno temu  i przewijałam animowane sceny, tak mnie drażniły.

Właściwie tak wyobrażam
sobie Mary Poppins
Sama Pamela Lyndon Travers (urodzona jako Helen Lyndon Goff ) była interesującą postacią o skomplikowanym życiu. Bardzo nieszczęśliwa w dzieciństwie - ojciec zmarł, matka groziła samobójstwem i pozostawieniem Helen jako opiekunki dwóch młodszych sióstr, na szczęście groźby nie spełniła. Dopiero w wieku 25 lat Helen opuściła Australię (tam się urodziła, wychowała i... występowała jako aktorka teatralna z wędrowną trupą), przenosząc się do Londynu, gdzie przyjęła pseudonim, pod którym jest znana do dziś. Zajęła się pisaniem, a jej pierwszym wydawcą był syn J. M. Barriego, autora "Piotrusia Pana".
Nigdy nie wyszła za mąż, podobno była lesbijką. W wieku 40 lat adoptowała chłopczyka, Camillusa, którego rozdzieliła z jego bratem bliźniakiem (odmówiła zaadoptowania obu) - nie poinformowała go, ani że jest adoptowany, ani że ma brata. Camillus spotkał swojego bliźniaka przypadkiem, kiedy miał lat 17.








Przy tworzeniu tego wpisu korzystałam z angielskiej Wikipedii oraz ze streszczenia biografii pisarki pt. "Mary Poppins, she wrote" Valerie Lawson, którą mam nadzieję przeczytać w całości.

15 komentarzy:

  1. Autorka, zdaje się, miała dość konkretną wizję swojej twórczości, bo to ona nalegała na przywrócenie w polskim tłumaczeniu Agnieszce jej pierwotnego imienia i nazwiska. Mary mnie kupiła jedną z pierwszych scen - tą z butelką ze zmieniającymi się napojami, poncz rumowy mnie po prostu rozwalił:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam o tym, że to z powodu nalegań autorki. Ale w sumie rozumiem ją doskonale - też bym nie chciała, żeby ktoś samowolnie zmieniał imię bohaterowi, który narodził się w mojej głowie.
      Poncz rumowy doceniłam dość późno, jako dziecko nie wiedziałam, co to niby jest ten poncz :)

      Usuń
    2. Chyba w Mary Poppins jest wstęp tłumaczki, w którym tak zostaje wyjaśniona sprawa zmiany tytułu.

      Usuń
    3. A no tak. A ja do dziś mam starą, rozpadającą się "Agnieszkę" :)

      Usuń
  2. Moja ukochana książka dzieciństwa(obok "Dzieci z Bullerbyn). Ostatnio zakupiłam z Allegro wszystkie stare wydania "Agnieszki". Film według mnie to totalna klapa.... Magia tych powieści się nie zmienia,dalej wciąga i fascynuje,jednak moje córki,które połykają wszystkie nowości,ta książka nudzi i ja-fanka Mary,nie potrafię ich do niej przekonać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film trudno nazwać klapą, biorą pod uwagę sukces jaki odniósł :) Ale też mi się nie spodobał. Obejrzała raz z ciekawości, ale to nie ten świat, nie ta magia, nie ta Mary...
      Też uwielbiałam te książki, czytałam je w dzieciństwie tyle razy, że czuję się jakbym sama chodziła na te spacery do parku, trzymając się wózka z bliźniakami :D Miałam tylko "Agnieszkę" i "Mary Poppins wraca" (i ciężko się zastanawiałam, dlaczego ta sama bohaterka inaczej się nazywa, kwestie wydawnicze były mi wtedy całkiem obce), resztę dokupiłam sobie, jak już byłam znacznie starsza :)

      Usuń
  3. Ha, a ja właśnie jako dziecko nie mogłam przez "Mary Poppins" przebrnąć... Z ciekawości sięgnęłam niedawno po jeden z tomów i już wiem, co mnie tak denerwowało - dla mnie to jest niespójne, że z jednej strony Mary pomaga przeżywać dzieciom niezwykłe przygody, a z drugiej jest dla nich szorstka, obca, odpychająca. Jak mogą ją lubić? Kiedy przeczytałam twoją notkę o autorce - wiem, wiem, nie wolno interpretować utworów przez pryzmat biografii autora, ale to taka silna pokusa! - miałam wrażenie, że p. Travers w jakimś stopniu próbowała sportretować własną matkę - osobę, która powinna kochać, ale z jakichś powodów nie potrafiła, a w dodatku stosowała szantaż emocjonalny. Z drugiej strony autorka mogła sobie po prostu wymyślić taką niespójną bohaterkę - i tyle. Ale ja się wyłamię z powszechnego zachwytu, bo jakoś mi do gustu nie przypadła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o inspiracje autorki (podświadome), to możliwe że masz rację. Zwracano też uwagę na to, że mała Helen pewnie marzyła o tym, że ktoś pewnego dnia pojawi się znikąd, zaopiekuje się nią i zmieni jej życie na lepsze. Wiele lat później wymyśliła więc spływająca z nieba nianię.

      A jeśli chodzi o Twój odbiór - nie wymyślono jeszcze książki, która by przypadła do gustu każdemu :) Ja tez często narzekam na to, czym inni się zachwycają. Mnie się podobała właśnie taka nieidealna Mary Poppins - gdyby to była ciepła, kochająca i do tego magiczna niania, to juz by był nadmiar lukru ;)

      Usuń
  4. Ja natomiast chyba byłam już "za stara", bo pierwsza lektura (nie pamiętam, kiedy to było), nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Przeczytałam i już nigdy później nie miałam ochoty powrócić do książki. Chyba magia pewnych postaci i historii działa w odpowiednim czasie lektury. To zależy od nas samych, naszego indywidualnego odbioru, bo są inne książki, które przeczytałam w późniejszym wieku i polubiłam ich bohaterów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to kwestia wieku, w którym się sięga po książkę. Ja przeczytalam np. "Opowieści z Narnii" na studiach, a serię o Muminkach dopiero zaczęłam poznawać, a jestem zachwycona. Tak jak piszesz - to zależy od indywidualnego odbioru. Może po prostu Mary Poppins do Ciebie nie przemawia, nigdy nie ma tak, żeby książka podobała się każdemu :)

      Usuń
  5. Jak zwykle zachęciłaś mnie do ponownego sięgnięcia po książkę :) Tym bardziej, że mam również ten rosyjski film ("Mery Popins do swidania")! Tyle że najpierw muszę skończyć Minkowskiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A oglądałaś go już? Jestem go bardzo ciekawa, bo co oglądam rosyjski film, to jestem zachwycona.
      Chętnie bym sobie też zrobiła maraton Minkowskiego - bardzo lubiłam jego młodzieżowe książki. Na własność mam tylko jedną pt. "Nasturcja i Lew". Czytałam ją mnóstwo razy, a na inne polowałam w dzieciństwie po bibliotekach, ale słabo pamiętam, chociaż jak czytam Twoje notki, to mi się przypomina. Akurat słynna Majka mnie nie zachwyciła, bo tam o miłości było, a ja w młodości nie mogłam tego strawić ;)

      Usuń
    2. Nie oglądałam. Tyle tego jest do obejrzenia, że nie wiadomo, za co się najpierw brać :) W rezultacie oglądam przeważnie to, co ostatnio mi przybyło, albo to, co już kiedyś widziałam, ale lubię sobie przypomnieć...
      "Nasturcja i lew" czekają w kolejce, jeszcze mi z dycha została! A teraz zaczęłam "W świecie dziewcząt", fajne.

      Usuń
  6. Och, jest to jedna z moich ulubionych książek z dzieciństwa! Dostałam wszystkie tomy (znaczy te przetłumaczone na polski oczywiście) od znajomej mojej matki i wpierw jakoś tak kręciłam nosem, ale jak zaczęłam czytać, to tak mnie pochłonęło, że połknęłam wszystko na raz, a potem jeszcze kilka razy do nich wracałam. Dla mnie to seria dosłownie magiczna ^^
    Tak swoją drogą - ja się dopiero teraz, dzięki tobie, dowiedziałam, jak wygląda torba dywanikowa :)Nigdy wcześniej nie kusiło mnie, żeby to sprawdzić, ale przyznam, że mniej więcej tak ją sobie wyobrażałam xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam!
    Ostatnio wszystkie tytuły cyklu zostały wydane w jednym tomie

    OdpowiedzUsuń